Choć
obrady Rady Powiatu nie trwały dość dłużej, niż w normie,
uczestnikom XXX sesji Rady Powiatu, wydawało się, iż przeciągały
się one do nieskończoności. Nakładało się na to poczucie
charakteru absolutnie wyjątkowego tej Sesji, która została
poświęcona w dużej mierze układowi wykonawczemu Starostwa
Powiatowego.
Śliżewski odszedł w
sposób niehonorowy, przypisując sobie te dobre rzeczy, które nie
były jego zasługą (niektóre rozpoczęte jeszcze za czasu Romana
Lubinieckiego) i „plując”: na radnych, których przez te trzy
lata oszukiwał. Nie czuł potrzeby przeproszenia mieszkańców za
jego nadużycia. Nie usprawiedliwił się faktem, iż jeszcze
niedawno -jak donosiły media-, jednocześnie przebywał na wakacjach
na Kubie i figurował na liście obecności w Starostwie. Jego
podpisy w ewidencji czasu pracy zostały wymazane tylko później
korektorem, kiedy Radni mu nieprzychylni zaczęli wyświetlać jego
zagmatwane papiery. Ale tych przypadków może być kilka, skoro
Śliżewski od kilku lat kumulował niewykorzystane urlopy by
otrzymać ekwiwalent pieniężny, a na wakacjach jednak przebywał.
Członkowie Zarządu narzekali na jego lenistwo. Sami mieli dźwigać
wszystko do przodu bo pan Starosta był zajęty swoimi sprawami
osobistymi, czyli jak przedłużać sprawę sądową i rozdać
stanowiska i kasę, w postaci wysokich nagród dla najbliższych
współpracowników. Po jego usunięciu oszacuje się wysokość
szkód finansowych, które Śliżewski mógł zrobić w kasie
Powiatu. Nie jest wykluczony wniosek do Sądu w tej sprawie. „Nigdy
nie doszłoby do jego odwołania tylko z przyczyny związanej z jego
wpadką alkoholową”, mówi do nas jeden z Radnych ugrupowania
„Porozumienie dla Powiatu”. Było coś głębszego, które dalej
nie dawało się tolerować. „Byliśmy na granicy paraliżu
funkcjonowania Powiatu”, streścił Przewodniczący Rady Tadeusz
Puczyński.
Czytaj więcej w bieżącym wydaniu papierowym dwutygodnika Trybuna Zachodnia już w punktach sprzedaży prasy na terenie całego powiatu choszczeńskiego.
Prześlij komentarz